Posty

Pierwsza wspólna kara

Gdy wróciłem z pracy do domu, poszliśmy do pokoju naszych dziewczynek, żeby wymierzyć im obiecaną już wcześniej karę. Pierwszą karę Oli, która zdążyła się już u nas zadomowić. Czuła się chyba dość pewnie, bo od jakiegoś czasu zaczęła łamać panujące w naszym domu zasady, nie zważając na konsekwencje, o których ją na początku poinformowaliśmy. Kiedy otworzyliśmy drzwi, od razu na twarzach dziewczynek dało się zauważyć przerażenie, a nawet ściekające już po ich policzkach łzy. Obie domyślały się pewnie, co je czeka. - Majka, Ola weźcie się w garść, na płacz przyjdzie jeszcze czas.. same sobie na to zasłużyłyście.. chodźcie z nami na dół - powiedziałem. - Bardzo przepraszamy.. Nie możecie nam darować tej kary? Obiecujemy poprawę.. Bardzo prosimy, nie karzcie nas.. - odpowiedziała prawie płacząc starsza z dziewczyn. Młodsza, Ola, w tym czasie stała z pochylona głową bardzo wystraszona tego co ją czeka.. - Nie ma mowy! Takie są zasady, dobrze o tym wiecie.. jak coś nabroicie to

Niespodziewani goście

Było już późne popołudnie. Siedzieliśmy razem w salonie, piliśmy herbatę i rozmawialiśmy o Majce. Po ostatniej karze nasza dziewczynka pilnowała się bardzo ponad dwa tygodnie. Jednak ostatnio znów trochę narozrabiała. Powinniśmy ją surowo ukarać? Czy może wyjątkowo przymknąć oko na jej nienajlepsze zachowanie? Oboje nie byliśmy pewni, jak tym razem z nią postąpić. Nasze rozważania przerwało pukanie do drzwi. Spojrzeliśmy na siebie ze zdziwieniem, bo nikogo nie spodziewaliśmy się już o tej porze. Otworzyłam drzwi. Stali w nich wysoki postawny mężczyzna po czterdziestce i kilkunastoletnia dziewczynka. Od razu rzuciło mi się w oczy, że on miał na nogach buty, ona zaś stała boso. Czy chodziła tak cały dzień? Dzisiaj było bardzo gorąco i rozgrzana ziemia z pewnością parzyła jej biedne stópki. - Witam, czy możemy na chwilę wejść? – spytał mężczyzna, nie przedstawiając się, ani nie mówiąc już nic więcej. - Dzień dobry, przepraszam, ale w jakie sprawie pan się tu zjawił? – spyta

Nietypowa kara

Majka znowu narozrabiała i to zaledwie dzień po ostatniej, tak bolesnej dla niej karze, ale zgodnie z tym co ustaliliśmy kara nie mogła jej ominąć. Kiedy prowadziliśmy ją do piwnicy, była bardzo przerażona, w jej oczach były łzy i strasznie nas prosiła o darowanie kary. - Przepraszam, obiecuję, że już nic złego nie zrobię, tylko mnie nie bijcie.. błagam was, ja nie wytrzymam – mówiła płacząc Wcześniej zdecydowaliśmy, że nie możemy jej bić tak jak ostatnio, żeby nie zrobić trwałych śladów, przygotowaliśmy dla Majki coś specjalnego, ale równie, a może nawet bardziej bolesnego. W końcu zasłużyła sobie na to, tak źle się zachowując. N a miejscu, gdy zamiast: „rozbieraj się!” usłyszała: „zdejmij buty, skarpetki i połóż się na brzuchu na tej ławie” była trochę zdziwiona. Jednocześnie poczuła ulgę, że nie musi być cała naga, bo to było dla niej naprawdę trudne. Następnie Ty podeszłaś do jej rąk i umieściłaś je w uchwytach, który tam były, a potem przywiązałaś ją jeszcze pas

Pierwsza kara Majki

Majka po kilku tygodniach doszła do siebie. Rany zagoiły się. Pilnowaliśmy, by chodziła czysta i zadbana. Urządziliśmy jej pokój. Karmiliśmy i opiekowaliśmy się nią codziennie. Wytyczyliśmy jej również zasady, które miała w naszym domu przestrzegać i ostrzegliśmy, że za złamanie ich czeka ją kara. Przez jakiś czas przymykaliśmy oko na jej nieposłuszeństwo, uznając, że musi się przystosować. Jednak szybko się przekonaliśmy, że jest bardzo inteligentna i sprytna i zaczęła to wykorzystywać przeciwko nam. W końcu podjęliśmy wspólnie decyzję, że czas na prawdziwą pierwszą karę. Zaprowadziliśmy ją do piwnicy, była przerażona, nie wiedziała, co się dzieje, ale czuła, że chcemy ją ukarać. - Rozbierz się - powiedziałeś szorstko, nie odpowiedziała - mam ci pomóc? Podszedłeś i zacząłeś ją rozbierać. - Czekaj, ja to zrobię- powiedziałam, widząc, jak bardzo jest już przerażona. Podeszłam i spokojnie, ale stanowczo zaczęłam rozbierać Maję, aż w końcu stała przed nami cała naga. Wida

Nowy dom, nowe zasady

Maja była już u nas kilka dni. Dochodziła do siebie i z każdym dniem odzyskiwała coraz więcej sił. My musieliśmy się przyzwyczaić do nowej sytuacji. Na targu nie szukaliśmy niewolnicy. Sami sprzeciwialiśmy się niewolnictwu tak rozpowszechnionemu w naszych czasach. Postanowiliśmy pewnego wieczoru porozmawiać o naszej dziewczynce. Usiadłam ci na kolanach i wtuliłam się w ciebie. - Nie chcę, żeby Maja czuła się u nas jak niewolnica. – powiedziałam, pierwsza rozpoczynając temat. - Ja też, kochanie. To oczywiste. Nie będziemy jej rozkazywać. Jednak to jeszcze dziecko i my za nią odpowiadamy. – powiedziałeś, obejmując mnie i mocno przytulając. - Właściwie przyda mi się pomoc w codziennych obowiązkach. W końcu nasze dzieci w przyszłości też będą pomagać nam w domu. - Jednak musimy pamiętać, że ona całe życie była trzymana krótko i surowo dyscyplinowana za każdy drobiazg. Nie możemy dać jej zbyt wiele swobody dopóki jej całkowicie nie zaufamy. – powiedziałeś poważnie, wyraźnie nad czym

Początek

Było gorące, duszne, letnie popołudnie. Weszliśmy na duży plac pełen ludzi. Dookoła było tłoczno i głośno, z ziemi unosił się kurz. Znajdowaliśmy się na targu. Nie był to jednak zwykły targ. Nie sprzedawano tutaj warzyw, ani owoców, nie sprzedawano starych rupieci, ani drogocennych pamiątek. Sprzedawano ludzi.  Szliśmy powoli, przyglądając się niewolnikom stojącym w grupach, z których każda miała osobnego właściciela. Widzieliśmy związanych dorosłych mężczyzn i zupełnie młodych chłopców. Widzieliśmy wychudzone i zrezygnowane kobiety, a przy nich nieraz przerażone i zapłakane dzieci. Poza niewolnikami i ich właścicielami widać było bogate pary, podobne do naszej, które szukały na targu wśród mężczyzn zwykle osób do pracy na roli, a wśród kobiet sprzątaczek, nianiek, kucharek, a nieraz również seksualnych niewolnic. Jeśli kupisz jakąś osobę, staje się ona twoją własnością, możesz z nią zrobić wszystko – nawet zabić.    Szłam niepewnie, kurczowo trzymając się ciebie za ramię. Pod