Nietypowa kara
Majka znowu narozrabiała i
to zaledwie dzień po ostatniej, tak bolesnej dla niej karze, ale zgodnie z tym
co ustaliliśmy kara nie mogła jej ominąć.
Kiedy prowadziliśmy ją do
piwnicy, była bardzo przerażona, w jej oczach były łzy i strasznie nas prosiła
o darowanie kary.
- Przepraszam, obiecuję, że
już nic złego nie zrobię, tylko mnie nie bijcie.. błagam was, ja nie wytrzymam
– mówiła płacząc
Wcześniej zdecydowaliśmy, że
nie możemy jej bić tak jak ostatnio, żeby nie zrobić trwałych śladów,
przygotowaliśmy dla Majki coś specjalnego, ale równie, a może nawet bardziej
bolesnego. W końcu zasłużyła sobie na to, tak źle się zachowując.
Na miejscu, gdy zamiast:
„rozbieraj się!” usłyszała: „zdejmij buty, skarpetki i połóż się na brzuchu na
tej ławie” była trochę zdziwiona. Jednocześnie poczuła ulgę, że nie musi
być cała naga, bo to było dla niej naprawdę trudne.
Następnie Ty podeszłaś do jej rąk
i umieściłaś je w uchwytach, który tam były, a potem przywiązałaś ją jeszcze
pasami na wysokości brzucha i ud. Ja w tym czasie zająłem się
unieruchamianiem jej bosych stóp. Zamknąłem je w specjalnych dybach,
umieszczonych nad ławą w taki sposób, że Maja miała zgięte nogi w kolanach pod
kątem prostym. Potem za pomocą metalowych zacisków przypiąłem jej palce,
tak że nie mogła poruszyć stopami nawet na milimetr.
Kiedy już była związana,
wzięłaś z naszego zestawu narzędzi, szeroki skórzany pas i zaczęłaś ją bić po
podeszwach, najpierw lekko, z każdym uderzeniem robiłaś to coraz mocniej. Skóra
na jej stopach z początku różowa, zaczęła przybierać coraz bardziej czerwony
odcień...
Maja w tym czasie, choć z
wyraźnym grymasem bólu na twarzy znosiła tę część kary dość dzielnie i
spokojnie, wiedziała już że jej krzyki niewiele pomogą.
- Dość kochanie, to jest dla
niej trochę za lekka kara za to co zrobiła. Proszę odsuń się - powiedziałem, biorąc w tym czasie do ręki kabel od żelazka.
Potem podszedłem do jej
twarzy i pokazałem jej z bliska nowe narzędzie kary. Na sam widok w jej oczach
znowu zagościły łzy i wyszeptała słowa: „proszę nie...” Bała się strasznie, wiedziała, ze to będzie potwornie boleć... Miała rację, już pierwsze
moje uderzenie w jej podeszwy, spowodowało głośny krzyk bólu. Z każdym kolejnym
razem Maja krzyczała coraz głośniej, płakała, bardzo nas błagała:
- Ja już nie mogę, to jest
straszne, błagam już wolę normalną chłostę, proszę, zostawcie moje stopy,
bijcie mnie gdzie indziej.
- Zasłużyłaś na tą karę,
dobrze o tym wiesz. Nie możemy cię znowu chłostać, bo
zrobilibyśmy Ci poważną krzywdę, a tego nie chcemy.. Bądź dzielna, musisz
wytrzymać – odpowiedziałaś jej.
Ja w tym czasie, nie zważając
na wasz dialog, dalej biłem jej podeszwy. Było słychać tylko świst powietrza
powodowany moimi zamachami oraz przeraźliwy i głośny krzyk zmieszany z płaczem,
naszej małej dziewczynki.
Na mocno czerwonej skórze jej
stóp, zaczęły pojawiać się sine pręgi, skupiłem się teraz głównie na biciu jej
pięt, żeby nie uszkodzić delikatniejszej skóry na śródstopiu. Dla Mai nie
robiło to jednak wielkiej różnicy, jej płacz i krzyki wciąż wypełniały całe
pomieszczenie, a twarz miała całą mokrą od łez, których wylała już całe
mnóstwo.
- Myślę, że powinieneś już
przestać, potniesz jej skórę i jak będzie chodzić? – zwróciłaś mi uwagę.
- Masz rację, ale uważam, że
to jeszcze nie powinien być koniec kary. Musi dostać naprawdę solidną lekcję... Przynieś suszarki – odpowiedziałem
Potem posmarowaliśmy jej
stopy olejkiem, który chwilowo przyniósł jej ulgę. Jednak nie do tego miał
służyć... Następnie wzięliśmy do rąk suszarki i skierowaliśmy strumień gorącego
powietrza, prosto na podeszwy jej stóp. Ty na jedną, ja na drugą. Ciepłe
powietrze na takich zbitych stopach spowodowało silny ból, jednak bezpieczny,
nie uszkadzający już jej skóry.
Przesuwaliśmy suszarki, od
pięt po palce i z powrotem, widząc jak nasza dziewczyna cierpi. Jednak kara powoli dobiegała końca, więc spojrzeliśmy
na siebie, porozumiewawczo skinęli głowami i skierowaliśmy strumień gorącego
powietrza w jeden punkt na jej delikatnym i zmaltretowanym śródstopiu. To było dla Majki naprawdę
straszne przeżycie, zaczęła wyć z bólu tak głośno jak jeszcze nigdy, łzy z jej
oczy lały się strumieniami, błaganie i proszenie o koniec były niezrozumiałe,
zlewały się z krzykiem.
My w tym czasie patrzyliśmy
na nią jak się szarpie w więzach, wije, jak próbuje uciec, ale nie jest w
stanie się poruszyć, patrzyliśmy jak jej ciało wygina się z bólu. Było tak do
chwili kiedy odłożyliśmy suszarki. To był koniec kary.
Potem powoli uwolniliśmy
naszą dziewczynę. Gdy już usiadła i chciała postawić stopy na ziemi, pojawił
się na jej twarzy grymas bólu. Wtedy podeszliśmy do niej, przytuli,
pochwalili, że była bardzo dzielna. Wytłumaczyliśmy jej też
jeszcze raz, że takie bardzo surowe kary są konieczne dla jej dobra. Ona
powiedziała, że rozumie, przeprosiła nas jeszcze za wszystko co zrobiła,
obiecała, że będzie się starała już być grzeczna.
Po tej rozmowie odniosłem ją
do łóżka, żeby nie musiała iść na swoich bardzo obolałych stópkach, a Ty
poszłaś zrobić jej herbatkę.
Byliśmy przy naszej Majce,
dopóki nie zasnęła…
Komentarze
Prześlij komentarz