Niespodziewani goście


Było już późne popołudnie. Siedzieliśmy razem w salonie, piliśmy herbatę i rozmawialiśmy o Majce. Po ostatniej karze nasza dziewczynka pilnowała się bardzo ponad dwa tygodnie. Jednak ostatnio znów trochę narozrabiała. Powinniśmy ją surowo ukarać? Czy może wyjątkowo przymknąć oko na jej nienajlepsze zachowanie? Oboje nie byliśmy pewni, jak tym razem z nią postąpić. Nasze rozważania przerwało pukanie do drzwi. Spojrzeliśmy na siebie ze zdziwieniem, bo nikogo nie spodziewaliśmy się już o tej porze.

Otworzyłam drzwi. Stali w nich wysoki postawny mężczyzna po czterdziestce i kilkunastoletnia dziewczynka. Od razu rzuciło mi się w oczy, że on miał na nogach buty, ona zaś stała boso. Czy chodziła tak cały dzień? Dzisiaj było bardzo gorąco i rozgrzana ziemia z pewnością parzyła jej biedne stópki.

- Witam, czy możemy na chwilę wejść? – spytał mężczyzna, nie przedstawiając się, ani nie mówiąc już nic więcej.

- Dzień dobry, przepraszam, ale w jakie sprawie pan się tu zjawił? – spytałam nieco zdzwiona.

- Słyszałem, że państwo przyjmujecie młode niewolnice. – powiedział z przekąsem.

Miałam ochotę zatrzasnąć mu drzwi przed nosem, jednak przerażone spojrzenie stojącej obok dziewczynki mnie powstrzymało. Jeszcze doprowadziłabym do wściekłości tego faceta, a on za pewne potem wyżył by się na niej.  

- Kochanie, mamy gości. – powiedziałam, wprowadzając ich do salonu.     

Mężczyzna dopiero teraz przedstawił się, po czym wskazał na dziewczynę.

- To moja córka. Jako samotny ojciec nie mam środków na jej wychowanie. Dlatego chciałbym ją państwu sprzedać.

Uderzyła nas jego bezpośredniość i chciwość. Mógł ją przecież oddać do sierocińca. Ale tam by mu za nią nie zapłacili...

- Tato, proszę, nie oddawaj mnie.. – pierwszy raz odezwała się zrozpaczona i przerażona dziewczynka.

- Jak ty się do mnie odzywasz, gówniaro! – krzyknął mężczyzna chwytając ją za ucho i wykręcają je na wszystkie strony. – Ile razy mam ci powtarzać, że masz mi okazywać szacunek?! Nie jestem twoim tatą, tylko ojcem, smarkulo! - wykrzyczał, po czym pchnął ją na podłogę.

Zaczął ściągać pas, zupełnie nie zwracając uwagi, że stoimy obok. Zapłakana dziewczynka skuliła się na podłodze.

- Klękaj w tej chwili. Ja ci pokaże zaraz. Spalisz się ze wstydu. –  wysyczał i zamachnął się z całej siły.

Zdążyłeś jednak podbiec i powstrzymać go.

- Proszę się natychmiast opanować. Niech ją pan zostawi w spokoju. – krzyknąłeś, wyrywając mu pas z ręki.

Mężczyzna stanął nieco zdezorientowany.

- Słyszałem, że już macie jedną niewolnicę. – powiedział po chwili, by przerwać krępujące milczenie.

- Można tak powiedzieć. – potwierdziłam. – Maju, zejdź tu do nas.

Nasza dziewczynka zjawiła się po minucie w salonie. Na jej twarzy było widać niepewność i strach. Prawdopodobnie spodziewała się kary. Jednak gdy zauważyła dwie dodatkowe osoby, lęk zaczęło zastępować zdziwienie.
-
 Podejdź tu do nas. – zachęciłam ją, a potem znów zwróciłam się do mężczyzny – Czyli, jak pan już wcześniej wspominał, chciałby córkę nam sprzedać?

- Dokładnie taki mam zamiar. Proszę się nie martwić. Porządnie sprząta i dobrze gotuje. Jej matka zmarła przy porodzie, więc córka od dziecka zajmowała się domem. Trzeba tylko czasem jej przylać, żeby miała motywację.

Dziewczynka podniosła się już z ziemi i stała zawstydzona. Maja przyglądała się jej ze współczuciem, ale również trochę z ciekawością.

- To może pójdziemy do mojego gabinetu i tam dokonamy transakcji. – powiedziałeś do mężczyzny, patrząc na mnie porozumiewawczo.

Zaskoczyło mnie, że tak szybko podjąłeś decyzję bez porozumienia ze mną. Jednak znałeś mnie przecież dobrze i wiedziałeś, że nie pozwoliłabym zostawić tej dziewczynki na pastwę swojego ojca tyrana. Udaliście się do osobnego pokoju, a ja i Maja zostałyśmy z nową dziewczynką.

- Jak ci na imię, kochanie? – zwróciłam się do niej przyjaźnie.

- Ola. – odpowiedziała, wciąż jeszcze oddychając ciężko i próbując opanować płacz.

Podeszłam i przytuliłam ją. Była roztrzęsiona.

- Nie bój się. Wszystko będzie dobrze.

- Tu ci będzie lepiej, zobaczysz. – dodała Maja, a ja ucieszyłam się na myśl, że po mimo surowych kar za złe zachowanie jest jej u nas dobrze.

Poszłyśmy do pokoju Mai, który od teraz miały dzielić oboje. Zauważyłam, że dla Oli pokonanie tego krótkiego odcinka między salonem, a pokojem nie było łatwe. Każdy krok stawiała ostrożnie, a na jej twarzy pojawiał się grymas bólu.

- Bolą cię stópki, skarbie? – spytałam, gdy usiadłyśmy na Mai łóżku.

Podniosłam jej stopy i spojrzałam na podeszwy. Były całe czerwone. W niektórych miejscach było widać pęcherze po poparzeniach.

- Nie martw się, twój nowy tato zajmie się nimi. Jest w tym bardzo dobry. – powiedziała Maja, która od pierwszej chwili zapałała do Oli ogromną sympatią.

Pamiętała również, jak po ostatniej karze, podczas której jej stópki poważnie ucierpiały, opatrzyłeś je delikatnie, co znacznie skróciło długość gojenia i nieco ukoiło ból. Była ci za to bardzo wdzięczna.

- Już jestem. – wszedłeś do pokoju. – Twój ojciec już wyszedł, słonko.

Dziewczynka zasmuciła się trochę, lecz miałam też wrażenie, że poczuła ulgę. 

- Zobacz, Konradzie. Nasza nowa dziewczynka ma poparzone stópki.

-Ojej, rzeczywiście.. Biedactwa, zaraz się nimi zajmę. – powiedziałeś, siadając obok i oglądając je delikatnie i z czułością. – Maju, proszę, przynieś apteczkę.

Dziewczynka bez słowa pobiegła wykonać twoje polecenie.

- To może ja zrobię wszystkim herbaty i przyniosę ciasteczka. – zaproponowałam.

Ponieważ nikt szczególnie nie zaprotestował, poszłam do kuchni. Potem do późnego wieczora we czwórkę siedzieliśmy przy herbacie i ciastkach, rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Nawet Ola trochę się otworzyła i rozchmurzyła. Ani ja ani ty nie spodziewaliśmy się tak wyjątkowego zakończenia wydawałoby się wcześniej zupełnie zwyczajnego dnia. Teraz mieliśmy już nie jedną, a dwie dziewczynki do wychowania.




Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Pierwsza wspólna kara

Początek

Pierwsza kara Majki